Kolejna produkcja Pixar Animation Studios. Ale juz tak nie oszalamia wizualnie, jak pierwszy "Toy Story" czy pamietana jeszcze z lat 80tych 'tanczaca lampa' (ktora teraz takie rzeczy robi w czasie rzeczywistym ;)
Po "Shreku" czy zwlaszcza "Final Fantasy" ogladalem Potwory bez jakiegos specjalnego zachwytu nad komputerowa animacja (za to w przeciwienstwie do obu czesci "Toy Story" przynajmniej fabula byla dla mnie raczej strawna :)
Najbardziej podobalo mi sie to zielone oko, o swojsko brzmiacym nazwisku Wazowski (dobry dubbing Billy Crystala). Za to najlepiej glos podlozyl John Goodman jako duzy, wlochaty Sulley. A ta dziwna dziewczynka, to dla mnie byla najslabsza postacia tego filmu. Fajne bylo wyszukiwanie smaczkow, bo jako dorosly odbiorca jakos niezbyt pasjonowalem sie przygodami bohaterow. Wprawdzie parodia "Armageddonu" byla dla mnie zalosna, ale motyw z pobudka a'la "Dzien swistaka", pierwsza klasa :)
Sukces w box-office (ponad 250mln $) nie zaskakuje. Przeciez od dawna wiadomo, ze amerykanskie dzieciaki wierza nie tylko w przerozne wrozki zebatki (zabierajace im mleczaki za kase) ale rowniez boja sie potworow z szafy... tyle ze tamtejsze szafy czesto bardzo sie roznia od naszych ;)